środa, 20 marca 2013

20/03/2013

Witajcie,

 kiedy emocje już opadły i mozemy oddychać pełną piersią przyszedł czas na najważniejsze czyli wielkie podziękowania,że jesteście, byliście i będziecie z nami i Otusiem :-)
   Nigdy nikomu nie będę w stanie podziekować tak jak bym tego chciał.
My dostalismy tak wiele i nawet nie zdajecie sobie sprawy co znaczył dla nas nawet najmniejszy gest świadczący o pomocy dla nas .. czy to wsparcie duchowe czy finansowe(bez Was cięzko byłoby mówić nawet o kropli normalnosci w danym  etapie zycia).
  Jedyne co mogę Wam obiecać to to,ze zrobię wszystko co tylko w mojej mocy by Otus był szczęsliwym dzieckiem, później młodzieńcem aż w końcu dorosłym człowiekiem, który będzie czynił dobro i dawał z siebie wszystko co najlepsze i najpiekniejsze w zyciu a jest to miłość,szacunek i głęboka wiara.
  Wiem,że kiedys bedzie nam sie ciężko do niego dostać bo będzie gwiazdą światowej piłki ale gwarantuję,że w miarę mozliwości znajdzie dla nas czas i załatwi wejsciówki w lozy VIP na najważniejsze mecze reprezentacji Polski :-)


 Błaszczaki
  

czwartek, 14 marca 2013

14/03/2013..zwycięzca

Witam,

 tak jak obiecałem napiszę kiedy juz emocje opadały i jestem świadom co piszę :-).
   Wszyscy już wiecie,że jest pieknie, że nasz Otusiek miał wspaniałe wyniki, jest zdrowy i niech juz tak na zawsze pozostanie.
Bozia wysłuchała nasze,wasze modlitwy i spełniło się to o co tak bardzo błagalismy :-).
 Po kolei:

 wczoraj ok.godz.10 Piotruś został znieczulony ogólnie przez anestezjologa i do badania został pobrany szpik kostny...Otuś wybudził sie bardzo szybko ale musiał leżeć "na płasko" przez jakies dwie godziny aby nie było zadnych  powikłań po znieczuleniu(był podłaczony do aparatury, która sprawdzała tetno i mierzyła cisnieni).Jakoś to wytrzymalismy ale nie było łatwo(juz po 15min.synkowi bardzo się nudziło i cały czas pytał kiedy juz bedzie mógł wstać aby móc poszaleć na korytarzu oddziału).
  Wstępne wyniki miały byc podane ok. godz.14:00( to chyba jedne z najdłuższych 3/4 godzin) i tak też sie stało..
  Pani doktor udała się osobiscie do labolatorium aby zobaczyc jak sytuacja i jak idzie liczenie komórek.
 Przyznam,że bardzo sie denerwowałem natomiast Anetka była spokojna i pewna,że musi byc dobrze(skąd w Was Kobietach tyle siły?).
  4,5% "złych komórek" tak brzmiał wynik..Otuś wygrywa walkę,jest zdrowy(przypomnę,że każdy z nas ma jakies śladowe ilosci takich komórek, które albo się uaktywnią albo do końca naszych dni będą spokojnie z nami żyły nie robiąc zamieszania).
  Nie pamietam co sie działo przez jakieś 5min.po tym jak Pani doktor nam to oznajmiła..stres,nerwy,strach,ból wzięły górę i troche trwało zanim doszło do mózgu,że juz możemy sie cieszyc i byc szczęśliwi.
Oczywiście usciskałem Pania doktor a wszystkim Paniom pielegniarką, które w tym czasie były z nami bardzo za wszystko dziękowałem(już wiem dlaczego  zawód pielęgniarki to zawód w większości  dla Kobiet..poprostu sa silniejsze psychicznie ale  i też przy tym wszystkim wrażliwe).
  13/03/2013 tę datę zapamietam na zawszę i 13-tka staje sie moja najlepszą,najszczęśliwszą liczbą.
   Kolejny raz przyjedziemy na badania kontrolne do kliniki dopiero w czerwcu..tak parę razy co 3-mce,później juz co pół roku i za parę lat znowu w większym odstepie czasu...
 Chyba nigdy nie bedziemy mogli zapomnieć tego co przeszliśmy ale za to wierzymy i wiemy,że to juz nigdy nie wróci.
  Dzisiaj pojechalismy na trening..było wspaniale(choć Otuś nieco smutny bo dzisiaj nie wcisnął brameczki-ambitny jest chłopak :-))
   Oczywięcie co jakiś czas będziemy pisać co tam u Nas więc cały czas kontakt bedziemy mieć, nie znikamy :-)
Napiszemy co jakiś czas jak na treningach,co tam sie u nas dzieje a we wrzesniu idziemy do "0"(zerówki) i też będziemy zdawać relacje co i jak :-)
  Dziekujemy,że cały czas jestescie z nami, dopingujecie,pomagacie i wierzycie... my zczynami nowe,lepsze życie :-)



  Błaszczaki

środa, 13 marca 2013

13/03/2013 cóż za data..nasza szczęśliwa :-)

Witajcie,

 szybko bo jeszcze parę spraw mamy do załatwienia i wracamy jeszcze na chwile do kliniki ale juz teraz piszę dla Waszej wiadomosci :-)
   ..Otuś wygrał...:-)   wyniki są superowe..mniej niz 5% "złych komórek".
 Wiara czyni cuda...cuda czyną: Bóg(pod każda postacią),Kochana rodzina,miłość,dobroć i Wy wszyscy, którzy z nami byliscie,pomagaliscie,modliliście sie i co tam tylko...

 postaram się napisać później nieco wiecej jak bedę w stanie , nieco ochłonę i nie zasne bo 3 dni bez snu robia swoje :-)

 Błaszczaki

wtorek, 12 marca 2013

12/03/2013...jutro zabieg :-)

Witam,

 szybko piszę co i jak...mogę napisać nieco bez ładu i składu bo od 72 godzin jesteśmy bez snu...jednak nerwy biorą górę..wiemy,że bedzie dobrze ale zasnąć jest cięzko.
  Dzisiaj pojawiliśmy się o godz.11:00 w klinice...ok.12 zostalismy juz przyjęci na oddział.
  Jestesmy na trójce(tak się nazywa jeden z oddziałów) w sali nr 4.
Na sali leżymy z koleżanką Majusią, które tez walczy z białaczką i w chwili obecnej jest na sterydach . Maja jest z Babcią (bardzo sympatyczna i cepła osoba) a z tego co wiemy wieczorem przyjedzie , któreś z rodziców dziewczynki by być z nią w nocy.:-)
  ..więc już jesteśmy, dzieci sie poznają w większym i mniejszym stponiu(Otuś jest bardzo szarmancki dla swojej nowej koleżanki) i przychodzi ten moment kiedy Pani pielęgniarka prosi nas do gabinetu zabiegowego w celu założenia na rączkę weflonu(motylek).
  Piotrus już wie o co chodzi ...bieducek niechce isc do gabinetu, trzeba wziąc go na rączki robiąc to praktycznie na siłę.
Kiedy już jestesmy gotowi(albo wszystkim nam tak sie wydaje) i zaczynamy przygotowywać rączkę do wkłucia, Piotrus niesamowicie płacze prosi aby go zostawic bo niechce i nieda rączki.Przychodzi dla nas dorosłych najgorsze czyli zrobienie cos wbrew woli małego szkraba. Trzymają go cztery osoby bo tyle potrzeba siły aby przytrzymać Piotrusia(serce sie kraja a łzy same napływaja do oczu).W końcu się udało,igła jest juz w żyle a Piotrus się uspokoił.Sytuacja opanowana..juz nie ma bólu a na buźce zagościł wielki uśmiech.Teraz na rączce nie ma juz motylka a super mocarna wyrzutnia sieci spidermana :-)
  Krewka została zaniesiona do badania. Teraz chwilowo jestem w domu by zdać relacje i zaraz wyruszam ponownie do kliniki,chwilę posiedzę dam buziaki moim skarbom na dobranoc a z rana będę przy nich w wielkiej wierze ;-)
 Punkcja powinna jutro odbyc się ok.godz.10:00 +/- ...

 Wy też badzcie jutro z nami

poniedziałek, 11 marca 2013

11/03/2013 ..idziemy :-)

Witajcie,

 dzisiaj , krótko i szybko bo trzeba poogarniać parę rzeczy.
   Jest informacja z kliniki,że jutro jesteśmy przyjęci na oddział.
Otuś bardzo się cieszy,że idzie na punkcję(sam nie wiem skąd mu sie to wzieło :-) ) ..natomiast najgorsze to to,ze niestety trzeba założyc weflon(motylek), który zawsze wiąże się z wielkom bólem i dużą iloscią wylanych łez...punkcja będzie wykonywana w środę w znieczuleniu ogólnym wiec w ten dzień proszę byście byli z nami i pomodlili się za dobry wynik Otusia.
Niech to będzie jeden z najpiekniejszych dni w naszym zyciu (chyba najważniejszy) .
Niech lekarze postawią kropke nad "i" i dadzą na papierku orzeczenie o wycofaniu "złych komórek" i będzie ich poniżej 5% tak jak to ma wyglądać(każdy z nas ma takie komórki u siebie i zależy czy sie uaktywnią czy pozostana "uśpione").
  Komórki Piotrusia kiedyś się obudziły ale teraz wiemy,że poszły w głeboki sen, z którego juz nigdy nie wstana i bedą spokojnie przez jego całe życie odpoczywać ;-).

 Błaszczaki

wtorek, 5 marca 2013

5/03/2013 .. i dale nic ;-(

Witam,

 byłem przkonany,że następny opis będzie juz po pukcji..nic bardziej mylnego.Kolejny raz nie zostalismy przyjęci pomimo tego,że Otuś z Mamusią byli juz spakowani w walizki, gotowi do wyjścia.
  Kolejny raz poinformowano nas o braku wolnych miejsc i koniecznosci przybycia w innym terminie(to juz prawie miesiąc po terminie).
  W naszym przypadku może to byc tylko wtorek ponieważ Otus musi mieć przeprowadzony zabieg w znieczuleniu ogólnym a anestezjolog przybywa do kliniki tylko raz w tygodniu. Co będzie jak za tydzień znowu nie będzie dla nas miejsca?..no tak, kogo to intersuje!
  Jak długo to jeszcze potrwa i ile trzeba znieść nerwowych dni by w klinice doszli do wniosku,że coś trzeba z tym zrobić i w końcu przyjąć tego chłopaka bo jego Mama co tydzień zawraca nam głowę telefonami. Najważniejsze dla nas badanie, które ma potwierdzić powrót do zdrowia Otusia musi być okraszone takimi perturbacjami.
  Nikt kto tego nie doznał nie wie ile to kosztuje  rodziców nerwów, nie przespanych nocy i stresu, jak bardzo czeka się na tę radosna chwilę - bo tylko taka moze być...no nic poczekamy jeszcze z tydzień a jak się nie uda to juz nikt nie powstrzyma mnie w domu.

 Więc kolejny raz proszę abyście byli z nami za tydzień i prosili Bozię i pomoc.