niedziela, 31 sierpnia 2014

31/08/2014..jutro do szkoły i na treningi :-)..będzie ciężko ale musimy sobie poradzić :-)

Witam,

 piszemy przed oficjalnym rozpoczęciem roku szkolnego i piłkarskiego :-)
Jutro Otuś stanie się pierwszoklasistą. Jest cały dumny i podekscytowany.
Ważne też jest, że już od poniedziałku ruszają treningi w szkółce piłkarskiej Olympic.
Jeżeli chodzi o zdrowie Piotrusia to "szkarlatyna", na która był leczony już praktycznie zniknęła i zapominamy o temacie. Pojawił się co prawda ze dwa dni temu mały katarek i kaszelek ale mamy nadzieję, że nic się na dobre nie rozwinie ale nigdy nic nie wiadomo.
  Otusia siostrzyczka Darusia, wyjechała z chłopakiem Kornelem, koleżanką Olą i bratem Kornela Krzysiem do pracy na wyspy i bardzo nam się już tęskni a Otuś codziennie pyta kiedy wróci. Tłumaczymy, że już niebawem bo Darusia to też pierwszoroczniak z tym , że na studiach , na które się dostała (filologia czeska) :-) .. czekamy z utęsknieniem na powrót.
  W tym roku szkolnym będziemy liczyć na dużą pomoc dziadków, Cioci Agi i wszystkich , którzy będą w stanie nam pomóc. Chodzi o to, że system zmianowy w pracy(na szczęście ją mamy) może uniemożliwić odebranie synka ze szkoły na czas czy zawiezienie na trening dlatego już z góry wszystkim dziękujemy za pomoc i zrozumienie.
 Mamy nadzieję, że to będą sporadyczne przypadki ale już dziękujemy za pomoc.
 Ogólnie już z niecierpliwością czekamy kolejnych wakacji i samych radosnych dni :-) :-)
 I teraz trochę o sobie a może nie do końca a mianowicie. Gdzieś tam we mnie w środku zrodził się pomysł na napisanie książki. Miałby to być taki hołd dla mojej wspaniałej rodziny :-)..zobaczymy co z tego wyjdzie :-).
 Pomyślałem o tym bo jest tego tak wiele ,że może warto ... historia człowieka wychowanego w "ciężkiej" aczkolwiek niesamowitej dzielnicy, historia sportowca, którego świetnie zapowiadająca karierę przerywa tragiczny w skutkach wypadek, próba po długotrwałemu leczeniu powrotu na plansze szermiercze, rola trenerów, nauczycieli czy wszystko wyglądało tak jak powinno. Wejście w dorosłe życie, pierwsze miłości, rozterki miłosne, relacje z rodzicami, najbliższymi, rodziną. Praca , jak to może w niej być i jak jest. Ciężka choroba synka, później żony i codzienna walka o każdy dzień(ta walka toczona jest codziennie, to walka z myślami i strachem-to się nigdy nie zmieni i ktoś kto tego nie doświadczył powie "teraz już jest dobrze"...ktoś kto doświadczył wie o czym mówię. Jak pracuje umysł człowieka tak doświadczanego , co nim targa, co w nim siedzi i jak być szczęśliwym, przepełnionym miłością, która gdzieś przeplata się z nienawiścią, z niezrozumieniem i odwiecznym pytaniem : "dlaczego"? Najważniejsze , że byłaby to też historia takich bohaterów jak mój syn i żona, którzy mogliby być przykładem dla nas wszystkich. Jest trochę tego .. wiem, wiem wiem ... trochę banalnie ale tutaj nic nie zmienię - dobro zawsze ma wygrywać :-).Zobaczymy co z tego będzie :-)

 P.S

 Jeszcze cytat  słów mojej wyjątkowej koleżanki Ewy Ozgi .,,,

 " dodałabym ........" siadając na kanapie mam na ramieniu strach jutra.......strach o rodzinę ......w każdej minucie Twoje myśli kłębią się nad Piotrusiem....... i ja wiem jakie to myśli ....i wiem też ,że nigdy nie wypowiesz ich na głos.....bo niektóre są .......! " strach...... bezsenne noce....koszmary.... obrzydzenie do życia....... uśmiech często wymuszany.... A Ty musisz być ! DLA KAŻDEGO ! NIKT ALE TO NIKT MI JUŻ NIE POWIE ŻE MNIE ROZUMIE OPRÓCZ NASZEGO TEAMU ! " .... nic dodać , nic ująć Ewuniu.


 Pamiętamy i zawsze będziemy pamiętać   o Oliwierku



 do usłyszenia niebawem


 

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

2014/08/18...tajemnicza wysypka i wspaniałe emocje :-)

Witajcie,

 już trochę czasu minęło od ostatniego wpisu po wakacjach a teraz kolejna garść najnowszych informacji.
 Jakiś czas temu, jeszcze w trakcie urlopu (ok.2 tygodnie) zauważyliśmy u Piotrusia wysypkę, której później zaczęła wieczorami towarzyszyć gorączka(37,5). Skóra była pokryta małymi krostkami i wyglądała jak kaszka. Praktycznie całe ciałko łącznie z malinowym języczkiem było w wysypce i strasznie Otusia wszystko swędziało. Pojechaliśmy do pediatry, która stwierdziła, że to jakieś uczulenie. Dostaliśmy specjalny szampon, smarowidło i jakieś lekarstwo ale żadne ze specyfików przyniosło poprawy choć pani doktor zapewniała, ze w ciągu 3 dni ma być lepiej. Zaniepokojeni tym faktem pojechaliśmy na ostry dyżur gdzie Pani doktor potwierdziła nasze przypuszczenia, że to jest szkarlatyna. Został przepisany antybiotyk, który spowodował niemal natychmiastową poprawę, podwyższona temperatura ustąpiła a na tę chwilę widać, że i wysypka powoli znika(pani doktor powiedziała, ze jest to już ostatnia faza choroby, która nie powoduje niebezpieczeństwa zarażenia innych) choć nie jest to jeszcze wyleczone w 100%.
 Teraz najważniejsze :-).  17 sierpnia we Wrocławiu było święto piłki nożnej ponieważ na stadionie miejskim rozgrywał swój mecz ligowy z Cracovią Śląsk Wrocław.
Jakie było nasz zaskoczenie kiedy Szymon Mikołajczak(organizator wrocławskiej ligi amatorskiej Śląsk Wrocław Pro oraz pracownik WKS-u a nasz bliski znajomy .. więcej superlatyw o tym człowieku nie będę pisał bo zabraknie na to miejsca i czasu .. on wie ) zaproponował udział Otusiowi w tym święcie wyprowadzając piłkarzy na murawę.
 Dowiedzieliśmy się o tym na dwa dni przed spotkaniem i były to dwa dni wyczekiwania z ciągłym zapytaniem Juniora: " no kiedy to będzie".
W końcu nastąpił ten dzień, pełen euforii i ekscytacji. Zakupiliśmy bilet na sektor rodzinny (wszystkich rodziców serdecznie zachęcam do spędzenia czasu na meczu Śląska ze swoimi pociechami właśnie na tym sektorze gdzie czeka nas wiele niespodzianek i atrakcji: maskotki w postaci krecika, pandy czy hipopotamków...chodzące z koszykami pełnymi słodyczy, z których dzieci czerpią garściami. Do atrakcji można zaliczyć malowanie twarzy w barwy rodzimej drużyny, tatuaże, zdjęcia z piłkarzami, grę na konsolach i wiele, wiele innych atrakcji).Szymon zabrał drużynę dzieciaczków do szatni gdzie były przygotowywane do wyjścia na murawę.  My spokojnie czekaliśmy na trybunach na ten moment(pamiętam tylko jak Otuś sobie powtarzał ;" tylko abym wyprowadzał naszych ,tylko abym wyprowadzał naszych). Jest, to ten moment kiedy nasze pociechy wychodzą z tunelu i co? Nasz synek idzie jako pierwszy trzymając za rękę kapitana Śląska Flavio(emocje sięgnęły zenitu a my wzruszeni patrzeliśmy na ten widok z zapartm tchem). Nie da się tego opisać jak robisz dziecku taką przyjemność i sprawiasz, że ten dzień staje się wyjątkowym. Kiedy już wrócił do nas na trybuny zapytaliśmy jak to było czy ładnie się przywitał z kapitanie czy Flavio cos do niego mówił a odpowiedz była następująca ;" było super ale nie bardzo mogłem zrozumieć co mówi Flavio wiec się uśmiechałem" he,he...czad. Dziękujemy raz jeszcze Szymonowi za emocje , wspaniałą


pamiątkę i niezapomniane chwile. Więc do zobaczenia na stadionie :-) W związku z jeszcze nie zaleczona do końca chorobą niestety nie możemy uczestniczyć w półkoloniach Olympic i to już kolejny raz Otusiowi przechodzi koło nosa taka frajda..no cóż nie można nic zrobić. Myślami i sercem jesteśmy z chłopakami i trenerami Olympic Wrocław :-)

 do następnego :-)

sobota, 2 sierpnia 2014

02/08/2014 ... to były przepiękne wakacje :-)

Witajcie,

 długo nas nie było ponieważ najpierw szykowaliśmy się do długo wyczekiwanych wakacji a później od 19/07/2014 do 01/08/2014 na nich byliśmy :-)
 Więc trochę o nich. Byliśmy w przepięknym ośrodku Panorama Morska w Jarosławcu nad polskim morzem.
Mogliśmy tam przebywać ponieważ z subkonta Otusia, które posiada w fundacji "Na ratunek dzieciom z choroba nowotworową" zostały przelane pieniądze za pośrednictwem fundacji do owego senatorium (refundowany jest pobyt dziecka i jednego rodzica).
 To były piękne wakacje. Wspaniały ośrodek, świetne warunki  (jeżeli interesuje Was więcej o tym miejscu można to podglądnąć tutaj : https://www.youtube.com/watch?v=323dUfZcAHg ).
Otinek, był zachwycony. Codzienne granie w piłkę, pływanie w basenie aqua parku( morze bardzo zimne więc kapiele nie były wskazane), tenis, siłownia i oczywiście zabiegi lecznicze.
Piotruś pomimo tego, że  praktycznie najmłodszy z towarzystwa piłkarskiego brylował wśród chłopaków. Oczywiście nie obyło się bez kontuzji i kłótni jak to przy piłce bywa :-)
Zabraknie czasu by wszystko co piękne opisać :-)
Piotruś, nieco kaszlał na wyjeździe na szczęście bez gorączki i teraz po powrocie przypadłość zostałą ale na szczęści kaszel go nie meczy bo jest wyksztuśny.
Mamy nadzieję i tak zrobimy by za ro wrócić w to samo miejsce :-).
Otuś poznał dwóch super kolegów Tymka i Jaśka(mają malutkiego braciszka Antosia), z którymi spędzał każdą wolną i tę mniej wolną chwilę. Nie wiem czy to zbieg okoliczności czy tak Bozia tym pokierowała by nam pokazać i udowodnić, że choroba, którą miłą Piotruś to przeszłość, straszna przeszłość, która już nigdy nie ma prawa i nie może wrócić (strach w nas jednak pozostanie na zawsze ).
Tymek, kolega z wakacji jak się okazało chorował dokładnie na to samo i też leczył się w klinice na Bujwida. Teraz nikt nie powiedziałby, że nasze dzieci tyle wycierpiały i tak ciężko chorowały. Potrzeba nam takich przykładów.
 Teraz przychodzi nam wrócić do codzienności nad czym bardzo ubolewamy ale cóż zrobić takie jest życie i czekamy na wakacje 2015 roku i koniecznie w tym samym miejscu :-)

 do zobaczenia Błaszczaki