niedziela, 28 grudnia 2014

święta ,święta i po świętach 28/12/201

Witajcie,

 tak szybko i króciutko. Święta nam minęły tak naprawdę jakby to były normalne codzienne dni choć takie po stracie Taty,Męża,Dziadzia,Kolegi, Przyjaciela już nigdy  nie będą.
Otuś cały czas wspomina dziadzia i zalewa się łezkami. Mówimy mu,że Bozia bardzo chciał mieć go koło siebie a teraz trzyma tam na górze jakieś dobre , piękne miejsce dla Nas gdzie kiedyś wspólnie zamieszkamy w pięknym domu z wielkim basenem i będziemy tam spędzać dużo czasu zajmując się tylko sobą i niczym innym.
 Co do zdrowia to wszystko jest dobrze...Mamusia walczy z chorobą, straciła prawie głos ale synek dzielnie się trzyma.  Duża w tym zasługa babci Ali ponieważ Piotruś od dwóch dni jest z babcia w jej mieszkaniu, traktowany jak księciunio gdzie spełniana jest większość jego zachcianek.Sami wiecie Babcia :-)
   Teraz trochę przerwy w szkole i treningach więc Otuś będzie te dni spędzała ze swoja najlepszą, najukochańszą i najpiękniejszą Siostrzyczką Darusią , która musi mu też wykazywać wiele cierpliwości bo braciszek z niego charakterny ale i tez w tym wszystkim bardzo kochany.
Ciężko będzie na ferie bo nie udało nam się załapać na półkolonie szkolne(Piotruś chorował i nie złożyliśmy na czas wniosku). Było to fajne rozwiązanie bo koszt półkolonii w szkole to koszt 100zł więc kwota do przeżycia.Jest jeszcze możliwość posłania synka na półkolonie w klubie Olympic ale to koszt już 350zł(tydzień) i zobaczymy jak to wyjdzie finansowo ale trzeba wziąć pod uwagę też inne rozwiązania.
  Byc może a raczej na pewno trzeba będzie prosić o pomoc najbliższych ponieważ my z zona w tym czasie będziemy w pracy. Jakoś to będzie.
 Więc nie zabierając Wam więcej czasu kończymy powolutku :-)
Teraz za chwilę nowy rok, więc odezwiemy się już po nim opisując w nim zabawę noworoczną a Wam wszystkim życzymy aby ten kolejny rok był lepszy niż
ten poprzedni bo zawsze może być lepiej.

 P.S czekamy w nowym roku na spot reklamowy fundacji "na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową", w której ambasadorką jest Pani Martyna Wojciechowska a gdzie występować będzie też nasz świetnie zapowiadający się piłkarz Piotruś Błaszczak dla , którego o czym może jeszcze nie wiecie przykładem do naśladowania na boisku nie jest Massi czy Ronaldo a bardziej Zlatan Ibrahimovic czy Carlos Tevez :-)

 pozdrawiamy Błaszczaki

niedziela, 21 grudnia 2014

21/12/2014 ... to nie będą takie święta jak zawsze..już nigdy :-(

Witajcie,

 Piotruś po 2 tygodniowej chorobie wyszedł na prostą i zaliczył cały tydzień w szkole oraz treningi w Olympic i Akademii Młodych Orłów (na szczęście już na sali :-) ).
Jeżeli chodzi o kolejna wizytę kontrolną w klinice to zaplanowana jest na 14/01/2015.
Wiemy,że wszystko będzie dobrze natomiast ja jako rodzic już odczuwam ten termin i gdzieś tam zaprząta moja głowę.
Zbliżają się święta a w związku z tym okres radości dla większości z nas. Dla Nas już nigdy nie będą to święta jak te z poprzednich lat ponieważ zabraknie na nich Ś.P. dziadzia Krzysia.
Piotruś ca jakiś czas płacze sam z siebie i mówi,że bardzo tęskni za dziadziem.Ostatnio gdzieś tam na zakupach z Babcia Alinką zapytał ją""Babciu ale Ty nie umrzesz prawda"?.Babcia musiała odwrócić wzrok ponieważ jej twarz zalały łzy..Taki mały Otuś a taki dorosły tak to po dwóch miesiącach przeżywa
  Ostatnio ku naszej wielkiej uciesze zostaliśmy zaproszeni na spotkanie pacjentów wyleczonych z choroby nowotworowej.Wspaniale jest zobaczyć rodziców i dzieciaczki, którym się udało ale tez myśli się w takich momentach o tych serduszkach, których na tym spotkaniu zabrakło...dlaczego?.
 Największą frajdą jednak ostatnich dni było uczestnictwo w nakręcaniu spotu reklamowego dla fundacji "na ratunek dzieciom z choroba nowotworową", której ambasadorką jest Pani Martyna Wojciechowska. Pani Martyna to wspaniały człowiek, który tak pięknie opowiada o swoich podróżach, przygodach,wzmaganiach z przeciwnościami, które napotkała na swojej drodze podróżnika , sportowca czy też najnormalniejszego człowieka.
Martyna to osoba o wielkim sercu, które w jakiejś części oddaje "naszym dzieciaczkom" i im pomaa.
Samo spotkanie z tak dobrym człowiekiem to nagroda i naładowanie akumulatorów do codziennego zmagania się z codziennością.
Prawdopodobnie już w styczniu rozpocznie się kampania reklamowa i mamy nadzieję,że Otuś będzie przy niej dobrze widoczny:-)...natomiast najważniejsze jest to ,że chciał tam być i uczestniczyć w takim przedsięwzięciu. :-)

 Życzymy Wam wszystkim, spokojnych ,zdrowych i wesołych świąt ...pozdr







awiamy

niedziela, 7 grudnia 2014

07/12/2014 Mikołaj , prezenty, smutek ,łzy bo jest infekcja

Witajcie,

 zaczynając od stanu zdrowia Piotrusia niestety przesilenie jesienno - zimowe źle na niego wpływa i jest choróbsko, z którym walczymy od tygodnia a przyjdzie nam jeszcze i powalczyć w przyszłym tygodniu.
W zeszły tygodniu było podejrzenie Anginy i pod tym kontem Otuś był leczony.Kiedy wszystko zmierzało ku dobremu , dzisiaj rano nasz synek wstał z temperaturą 38 stopni, kaszlem , katarem i najgorsze z dużym bólem ucha, który powodował płacz u dziecka i jego niepokój.
Niezwłocznie wezwaliśmy do domu lekarz, który przepisał antybiotyk i nakazał pozostanie pod kołdrą.
 Jestem zmuszony kolejny tydzień pozostać z synkiem na zwolnieniu lekarskim ale nie ma innej możliwości bo jego zdrowie jest najważniejsze i jest to jak wiem dla wszystkich oczywista oczywistość.
Smutno jest tym bardziej i nie możemy się z tym pogodzić,ze kolejny raz coś wspaniałego przejdzie koło nosa Otusiowi. Dzisiaj miał być wspaniały dzień i kontynuacja wczorajszego bo Olympic Wrocław właśnie dzisiaj przygotował dla dzieciaków  imprezę Mikołajkową powiązaną z turniejem.
Tydzień temu dostaliśmy

zaproszenie z fundacji na sens filmowy i tez nie moglismy w nim uczestniczyć :-(
Nie potrafię opisać jak Otuś to przeżywa ,że dzisiaj tam go nie może być i zadaje tylko pytania: "dlaczego znowu mnie to spotkało"?...smutno nam bardzo.
  Najważniejsze aby szybko wyzdrowiał a  jak już będzie dużym facetem grającym w jakimś klasowym zespole :PSG(bo tutaj gra nasz idol piłkarski (Ibrakadabra),Barca, Real nie zapominając o Śląsku :-) przypomni sobie te chwile i pomyśli:"kiedyś płakałem jak byłem brzdącem,że nie mogę grać przez chorobę w turnieju wewnętrznym a teraz się śmieję bo gram z najlepszymi albo inaczej ..oni grają ze mną na boiskach świata he,he :-)
Musimy się koniecznie do soboty wyleczyć ponieważ Piotruś dostał zaproszenie z Kliniki i fundacji :na ratunek dzieciom z choroba nowotworową" na coroczne spotkanie osób wyleczonych z choroby nowotworowej..dla nas cuda się zdarzają bo mamy zdrowe, wspaniałe dziecko. Natomiast cały czas jesteśmy pod opieką Kliniki i musimy się  średnio co pół roku pojawiać na konsultacjach i sprawdzać stan zdrowia naszego mistrza.
 Więc sami widzicie,że u nas nie może być spokojnie i normalnie tylko zawsze coś. Nie ukrywam,że do takiego trybu życia trzeba mieć ogromne wsparcie bliskich , tych dalszych każdego kto potrafi to zrozumieć a z tym jest różnie ale ja to rozumiem bo kto nie doświadczył ten nie wie i chciałby aby nikt nigdy nie musiał tego doświadczać.
 Kończąc optymistycznie i tak koniec , końców musi być dobrze :-)

 pozdrawiam Błaszczaki

czwartek, 20 listopada 2014

Otuś czeka na wyniki.. :-).

Witajcie,

 tak szybko. Otuś jak już wiecie zmaga się z tajemniczą wysypką. Nikt jeszcze nie podał dokładnej diagnozy i jej przyczyny. Byliśmy u Pani Alergolog, która zaleciła zrobienie testów z krwi.
Wczoraj została pobrana krew żylna .Otinio  uronił trochę łez ale i tak był dzielny.
Mogliśmy zrobić te testy dzięki pomocy rodziców bo koszt takiego badania to 400zł .
Więc bardzo dziękuję ... czekamy na wyniki do poniedziałku.

 Jeszcze jedno zdanie z życia wzięte.
 Są dni,że wszystko przerasta. Otus jakieś trzy, cztery dni temu wieczorem tak się zwraca  do Mamusi: To prawda,że ja miałem białaczkę. Mamusia wydukala tylko: tak,Otuś: a to bardzo ciężka choroba prawda?Mamusia:tak syneczku i gdzieś tam z boku tak aby syn nie widział łzy. Łzy smutku,łzy przejęcia
,strachu i gdzieś tam na końcu szczęścia.

 do usłyszenia niebawem

niedziela, 16 listopada 2014

Otuś...działa charytatywnie i walczy na turnieju Olympic,zmaga się z zagadkową wysypką ... MISTRZ !!! 16/11/2014

Witajcie,





 najpierw o zdrowiu Otunia.
Od jakiegoś czasu zmagamy się z zagadkową wysypka, z która nie możemy sobie poradzić. Strasznie dokucza ponieważ niesowicie swędzi i Piotruś już ma ciałko poranione od drapania.
Pani Doktor dermatolog , która nas prowadzi tez już nie ma pomysłu i kieruje nas na testy alergiczne, które już były robione w grudniu zeszłego roku i nic nie wykazały.
Sami nie wiemy co robić bo na testy trzeba jeszcze trochę czekać a chcemy jak najszybciej pomóc Piotrusiowi bo bardzo cierpi i go to denerwuje.
 11/11/2014 odbyła się podczas koncertu Perfect i Ira z okazji niepodległości w hali stulecia akcja rejestrowania potencjalnych dawców szpiku.
 Zakończyła się wielkim sukcesem bo w przeciągu zaledwie 4/ 5godzin
zostało zarejestrowanych 185 osób. Swój wielki udział w tej akcji miał też i Otuś, który dzielnie zapraszał ludzi do rejestrowania. Był maskotką akcji.
 W pewnym momencie chciałem nawet wyłączyć Otusiowi "bateryjki" bo wszędzie było go pełno i nie można było za nim nadążyć.
Należą mu się wielki pochwały jak wszystkim, którzy brali udział w tej szczytnej akcji. Byli tam z nami nasi przyjaciela, których nie będę wymieniał z imienia i nazwiska bo nie chciałbym nikogo pominąć ale należy nadmienić ,że byli wśród nich Mamusia Anetka, babcia Basia i siostrzyczka Darusia...wielkie dzięki raz jeszcze dla Was wszystkich :-)
No i przyszła pora na pochwalenie się wynikami sportowymi naszego mistrza. Dzisiaj tj 16/11/2014 w miejscowości św.Katarzyna miał miejsce wewnętrzy  turniej Olympic chłopaków z rocznika 2008.
Startowało pięć zespołów z różnych lokalizacji naszego klubu.
Nie była prowadzona klasyfikacja ponieważ nie to dzisiaj było najważniejsze. Najważniejsza była zabawa i to, że każdy mógł poczuć się zwycięzcą aczkolwiek ktoś mecze musiał przegrać i tutaj też zawitała gorycz porażki(taki jest sport). Nieskromnie jednak powiem, ze Otinio należał do wyróżniających się zawodników ponieważ nie każdy strzela hat-trica w meczu ..on to potrafi i to zrobił a i w innych meczach też pojawiły się bramki!!! Moja duma  była tak wielka. Nie ukrywam ,że pojawiły się u mnie łzy szczęścia... takie schowane dla samego siebie. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak ogląda się zmagania chłopca, który tak wiele przeszedł, tak dzielnie walczył a teraz będzie walczył ale na arenach sportowych .. czuję, że tak będzie i sport a szczególnie piłka nożna będzie jego receptą i zamiłowaniem na całe długie życie, najpierw jako zawodnika a potem być może jako trenera. Co by jednak nie wybrał i jak pokierował swoim zżyciem zawsze będziemy go wspierać i szanować jego decyzję :-). Tak bardzo chciałbym móc dać mu możliwość dobrego go prowadzenia przez jego lata młodzieńcze czyli po szkole dopilnowania w lekcjach, zawiezienia na czas na każdy trening ale nie zawsze to staje się możliwe. Wiem jednak, ze mamy wokół siebie wiele pomocnych , przyjaznych,  osób jak i kochającą rodzinę na których możemy liczyć czyli : babcie: Ala i Basia, Dziadzio Henio, Ciocia Aga i Siostrzyczka Darusia :-) bez której nie udałoby się nam normalnie funkcjonować logistycznie, odbieranie Otusia ze szkoły i wożenie na treningi bez niej byłoby bardzo trudne, a czasem niemożliwe i dużo Piotrusiowi by umykało bo nie miałby kto go zabrać wcześniej do domu ze świetlicy, nie mógłby uczęszczać na treningi z taka intensywnością jak byśmy tego chcieli  i wiele, wiele innych rzeczy, który powinny być zapewnione takiemu brzdącowi na tym etapie rozwoju.
 Jest jeszcze jedna osoba, o której chciałbym wspomnieć. Piotruś ma w klasie przyjaciela Kubę, z którym chodzi do jednej klasy, siedzą w jednej ławce i razem chodzą na treningi. Mamusią Kuby jest Marta, która również często odbiera nam Piotrusia ze szkoły kiedy my jesteśmy w pracy do późnych godzin, a Darusia na uczelni. Zabiera go potem do siebie do domu i tam czekają na nasze przybycie. Dziękujemy Marcie bo bez niej byłoby bardzo ciężko ... wielki dzięki dla Ciebie Martula.

  dzisiaj na tyle pozdrawiamy :-)

poniedziałek, 10 listopada 2014

10/11/2014..wspaniali ludzie..tak oni jeszcze są :-)

Witajcie,


 w dzisiejszym odcinku bloga na jego początku informuję, ze pomimo wahania temperatur i już bardzo zimnych wieczorów oraz poranków Otuś odpukać znajduje się w dobrej formie.
 Na szczęście w Olympic-ku przenieśliśmy się na salę natomiast w Akademii Młodych Orłów o sali nic na tę chwilę nic nie  słychać i to nieco martwi :-(
  Teraz trochę z "niesamowitych opowieści" a mianowicie.
mieliśmy przyjemność spędzić piękny weekend w pałacu Wiechlice http://www.palacwiechlice.pl/ .
 Stało się tak ponieważ właściciel Pałacu Pan Zbigniew Czmuda ufundował Otusiowi wraz z Mamą i Tatą tak wspaniała niespodziankę.
Pan Zbigniew okazał się wspaniałym mężczyzną o ciepłym uśmiechu, dobrych oczach i wielkim sercu. Spędziliśmy piękne chwile w bardzo malowniczym otoczeniu. Sama posiadłość jest piękna, wiele zieleni, niesamowita czystość i poczucie wszechogarniającego spokoju  a to wszystko dzięki właścicielowi  , który jest z gośćmi, dba o nich jak o najbliższą rodzinę(to dlatego czuć w tym miejscu wewnętrzny spokój i ciepło). Zauważyliśmy dbałość o każdy szczegół co nie zdarza się często.
Ekipa hotelowa i obsługa na najwyższym poziomie. Zawsze uśmiechnięci, pomocni i pogodni...gratulacje :-)
 Piotruś dzięki Panu Zbigniewowi miał możliwość koszenia trawy na specjalistycznej kosiarce, która wyglądała jak mały traktorek.
 Mógł spędzać godziny na hotelowym basenie i grać w piłkę na wcześniej skoszonej i wspaniale przygotowanej murawie :-)
 Niesamowite jest widzieć jak dziecko jest tak szczęśliwe.
  Ciężko było wytłumaczyć Piotrusiowi, że już trzeba wyjeżdżać bo od razu podło pytanie kiedy znowu tu wrócimy:) Zapewniliśmy, że to na pewno nie był ostatni nasz tam pobyt :-)
  Jeszcze raz pragniemy podziękować z całego serca Panu Zbigniewowi i całej ekipie Pałacu w Wiechlicach.
 Na razie to tyle i trzeba wierzyć w dobro i dobrych ludzi :-)
Jutro idziemy na akcję i będziemy namawiać w hali stulecia podczas koncertu Ira i Perfect ludzi do rejestracji w bazie potencjalnych dawców szpiku :-) Otuś też tam będzie :-)





 

niedziela, 19 października 2014

19/10/2014 ... duma, emocje i wiele , wiele doznań

Witajcie,

 trochę czasu upłynęło a tyle się wydarzyło w życiu Otusia.
Najpierw o zdrowiu: po przebytej szkarlatynie praktycznie nie ma śladu ale zauważyliśmy iż Piotruś ma bardzo delikatna skórę , która reaguje wysypką błyskawicznie na wszelkie typy ubrań ze sztucznych tkanin. Byliśmy u Pani dermatolog, która nam pomogła i przepisała odpowiednią maść :-)
  Robiliśmy też wyniki krwi tak na wszelki wypadek by mieć pewność.
Nie lubię oczekiwania na nie..to najbardziej stresujące chwile jakie mam w życiu.
 Zaczniemy łagodnie...Otuś stał się prawowitym pierwszoklasistą co potwierdza pasowanie na pierwszoklasistę :-)
I teraz bomba :-) Otuś, pnie się po stopniach kariery piłkarskiej a mianowicie. W akademii piłkarskiej Olympic awansował do grupy "niebieskiej", która jest grupą bardziej zaawansowaną sportowo :-)
 Był też pierwszy turniej wewnętrzny organizowany przez Olympic. Podopieczni Trenera Krystiana Lamberskiego rywalizowali w zespołach trzyosobowych. Turniej przebiegł sprawnie, było dużo śmiechu, radość ze zwycięstw i strzelonych bramek i gorycz porażki, która też gdzieś się pojawiła. Na turnieju swoje wskazówki młodym adeptom przekazywali trenerzy jak i prezesi Olympic Dariusz Sztylka i Krzysztof Wołczek.
 I teraz powód do dumy. Piotruś brał udział w selekcji do Akademii Młodych Orłów (brali w niej udział chłopcy z całego Wrocławia Ci zrzeszeni w klubach i Ci bez zrzeszenia).
AMO to inicjatywa Polskiego Związku Piłki Nożnej i prezesa P. Zbigniewa Bońka. Ma ona na celu wyselekcjonowania tych najbardziej uzdolnionych chłopców w swoich rocznikach i możliwość uczestnictwa w dodatkowych zajęciach.
 Bardzo się z tego cieszymy bo to nowe doświadczenia i jedna jednostka treningowa więcej :-). Otuś będzie uczestniczył w zajęciach w czwartki a we wtorki i piątki będzie chodził na zajęcia do Olympic.
Co prawda w Akademi Młodych Orłów sa też zajęcia we wtorki, które nakładają się z treningami w Olympic. W porozumieniu z trenerami jest taka możliwość i tak to będzie wyglądało. Dowóz Otusia na treningi to dla Nas nie lada wyzwanie ponieważ zajęcia rozpoczynają się o 16:45 na ul. Terenowej a od nas to kawał drogi no i kończymy pracę o 16:00 jak mamy zmiany ranne i dowóz synka na zajęcia nie będzie taki prosty nie mówiąc o tym jak będziemy kończyć pracę o 20:00 czy też o 17:00 , 18:00 bo to teraz po zmianach jakie w niej nastały może tak to  wyglądać :-(
 Jakoś będziemy musieli sobie radzić bo nie chcemy zabierać tej szansy Piotrusiowi. Będziemy liczyć na wsparcie Rodziców, Darusi , Agi czy kto tylko będzie w stanie pomóc :-)
Będzie to ciężkie ale zrobimy co tylko możliwe.
 Sami widzicie jaki to nam piłkarz rośnie...może biegać za piłką od rana do nocy :-)
  Na koniec nostalgicznie. Zabrałem dzisiaj Otusia do dziadzia Krzysia.. zapalił dla niego piękny znicz z serduszkiem, który sam wybrał i zostawił jedną z ulubionych kart Transformersów. Byliśmy na grobie dziadzia pierwszy raz ale Otuś powiedział, że będzie chciał odwiedzać Dziadziusia często. Było wiele pytań np.: dla czego tak jest, żę ludzie są na cmentarzu w grobach i inne tego typu. Potem Otuś z zaduma powiedział, ze na pewno jest tam szczęśliwy bo blisko bozi i ,że on pójdzie do nie na końcu z naszej rodziny bo najpierw Mamusia, potem Tatuś, Darusia i on sam bo to się idzie od najstarszego do najmłodszego i wszyscy tam będziemy znowu razem.
Zachowaj człowieku w takich rozmowach emocje na wodzy i rozmawiaj poważnie bez uronienia łzy aby dziecko tego nie widziało...to cholernie ciężkie ale cieszę się, że o tym mówimy bo tak chyba trzeba.

 Sami widzicie jak wiele się działo :-)

 do następnego :-)




czwartek, 16 października 2014

16/10/2014 .... wielka pustka

Witajcie po długiej przerwie,

 nawet nie wiem jak zacząć , od czego i pisze mi się dzisiaj dziwnie :-(
  2 października odszedł od Nas jeden z największych fanów Otusia, jego Kochany Dziadzio Krzysio. Nie tak miało wyglądać i nie tak miało być.
Otuś co niedzielę jeździ do Dziadzia do Bozi aby z nim porozmawiać, wyżalić się i prosić o opiekę tam z góry.
Nie wiem skąd wziąłem w sobie tyle siły aby o tym synkowi powiedzieć. O tym, że nie będzie już mógł cieszyć się Dziadzia widokiem. Przeżył to strasznie ale  dzięki swojej wierze wie, że Dziadziuś poszedł do lepszego świata gdzie nie ma nienawiści, złości a panuje okalająco dobro i miłość. Trzyma tam dla nas dobre miejsce by kiedyś móc wspólnie spędzać nieograniczoną niczym i nikim ilość czasu :-)
Dzidziuś kochamy Cię mocno , pilnuj i opiekuj się nami proszę.
 Nie wiem jakoś to dziwnie ,że teraz miałbym zacznę pisać o codziennym życiu więc może tego nie zrobię a napiszę coś jutro bo inaczej chyba nie mogę tego zrobić i nie dałbym rady.

 więc do następnego

niedziela, 31 sierpnia 2014

31/08/2014..jutro do szkoły i na treningi :-)..będzie ciężko ale musimy sobie poradzić :-)

Witam,

 piszemy przed oficjalnym rozpoczęciem roku szkolnego i piłkarskiego :-)
Jutro Otuś stanie się pierwszoklasistą. Jest cały dumny i podekscytowany.
Ważne też jest, że już od poniedziałku ruszają treningi w szkółce piłkarskiej Olympic.
Jeżeli chodzi o zdrowie Piotrusia to "szkarlatyna", na która był leczony już praktycznie zniknęła i zapominamy o temacie. Pojawił się co prawda ze dwa dni temu mały katarek i kaszelek ale mamy nadzieję, że nic się na dobre nie rozwinie ale nigdy nic nie wiadomo.
  Otusia siostrzyczka Darusia, wyjechała z chłopakiem Kornelem, koleżanką Olą i bratem Kornela Krzysiem do pracy na wyspy i bardzo nam się już tęskni a Otuś codziennie pyta kiedy wróci. Tłumaczymy, że już niebawem bo Darusia to też pierwszoroczniak z tym , że na studiach , na które się dostała (filologia czeska) :-) .. czekamy z utęsknieniem na powrót.
  W tym roku szkolnym będziemy liczyć na dużą pomoc dziadków, Cioci Agi i wszystkich , którzy będą w stanie nam pomóc. Chodzi o to, że system zmianowy w pracy(na szczęście ją mamy) może uniemożliwić odebranie synka ze szkoły na czas czy zawiezienie na trening dlatego już z góry wszystkim dziękujemy za pomoc i zrozumienie.
 Mamy nadzieję, że to będą sporadyczne przypadki ale już dziękujemy za pomoc.
 Ogólnie już z niecierpliwością czekamy kolejnych wakacji i samych radosnych dni :-) :-)
 I teraz trochę o sobie a może nie do końca a mianowicie. Gdzieś tam we mnie w środku zrodził się pomysł na napisanie książki. Miałby to być taki hołd dla mojej wspaniałej rodziny :-)..zobaczymy co z tego wyjdzie :-).
 Pomyślałem o tym bo jest tego tak wiele ,że może warto ... historia człowieka wychowanego w "ciężkiej" aczkolwiek niesamowitej dzielnicy, historia sportowca, którego świetnie zapowiadająca karierę przerywa tragiczny w skutkach wypadek, próba po długotrwałemu leczeniu powrotu na plansze szermiercze, rola trenerów, nauczycieli czy wszystko wyglądało tak jak powinno. Wejście w dorosłe życie, pierwsze miłości, rozterki miłosne, relacje z rodzicami, najbliższymi, rodziną. Praca , jak to może w niej być i jak jest. Ciężka choroba synka, później żony i codzienna walka o każdy dzień(ta walka toczona jest codziennie, to walka z myślami i strachem-to się nigdy nie zmieni i ktoś kto tego nie doświadczył powie "teraz już jest dobrze"...ktoś kto doświadczył wie o czym mówię. Jak pracuje umysł człowieka tak doświadczanego , co nim targa, co w nim siedzi i jak być szczęśliwym, przepełnionym miłością, która gdzieś przeplata się z nienawiścią, z niezrozumieniem i odwiecznym pytaniem : "dlaczego"? Najważniejsze , że byłaby to też historia takich bohaterów jak mój syn i żona, którzy mogliby być przykładem dla nas wszystkich. Jest trochę tego .. wiem, wiem wiem ... trochę banalnie ale tutaj nic nie zmienię - dobro zawsze ma wygrywać :-).Zobaczymy co z tego będzie :-)

 P.S

 Jeszcze cytat  słów mojej wyjątkowej koleżanki Ewy Ozgi .,,,

 " dodałabym ........" siadając na kanapie mam na ramieniu strach jutra.......strach o rodzinę ......w każdej minucie Twoje myśli kłębią się nad Piotrusiem....... i ja wiem jakie to myśli ....i wiem też ,że nigdy nie wypowiesz ich na głos.....bo niektóre są .......! " strach...... bezsenne noce....koszmary.... obrzydzenie do życia....... uśmiech często wymuszany.... A Ty musisz być ! DLA KAŻDEGO ! NIKT ALE TO NIKT MI JUŻ NIE POWIE ŻE MNIE ROZUMIE OPRÓCZ NASZEGO TEAMU ! " .... nic dodać , nic ująć Ewuniu.


 Pamiętamy i zawsze będziemy pamiętać   o Oliwierku



 do usłyszenia niebawem


 

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

2014/08/18...tajemnicza wysypka i wspaniałe emocje :-)

Witajcie,

 już trochę czasu minęło od ostatniego wpisu po wakacjach a teraz kolejna garść najnowszych informacji.
 Jakiś czas temu, jeszcze w trakcie urlopu (ok.2 tygodnie) zauważyliśmy u Piotrusia wysypkę, której później zaczęła wieczorami towarzyszyć gorączka(37,5). Skóra była pokryta małymi krostkami i wyglądała jak kaszka. Praktycznie całe ciałko łącznie z malinowym języczkiem było w wysypce i strasznie Otusia wszystko swędziało. Pojechaliśmy do pediatry, która stwierdziła, że to jakieś uczulenie. Dostaliśmy specjalny szampon, smarowidło i jakieś lekarstwo ale żadne ze specyfików przyniosło poprawy choć pani doktor zapewniała, ze w ciągu 3 dni ma być lepiej. Zaniepokojeni tym faktem pojechaliśmy na ostry dyżur gdzie Pani doktor potwierdziła nasze przypuszczenia, że to jest szkarlatyna. Został przepisany antybiotyk, który spowodował niemal natychmiastową poprawę, podwyższona temperatura ustąpiła a na tę chwilę widać, że i wysypka powoli znika(pani doktor powiedziała, ze jest to już ostatnia faza choroby, która nie powoduje niebezpieczeństwa zarażenia innych) choć nie jest to jeszcze wyleczone w 100%.
 Teraz najważniejsze :-).  17 sierpnia we Wrocławiu było święto piłki nożnej ponieważ na stadionie miejskim rozgrywał swój mecz ligowy z Cracovią Śląsk Wrocław.
Jakie było nasz zaskoczenie kiedy Szymon Mikołajczak(organizator wrocławskiej ligi amatorskiej Śląsk Wrocław Pro oraz pracownik WKS-u a nasz bliski znajomy .. więcej superlatyw o tym człowieku nie będę pisał bo zabraknie na to miejsca i czasu .. on wie ) zaproponował udział Otusiowi w tym święcie wyprowadzając piłkarzy na murawę.
 Dowiedzieliśmy się o tym na dwa dni przed spotkaniem i były to dwa dni wyczekiwania z ciągłym zapytaniem Juniora: " no kiedy to będzie".
W końcu nastąpił ten dzień, pełen euforii i ekscytacji. Zakupiliśmy bilet na sektor rodzinny (wszystkich rodziców serdecznie zachęcam do spędzenia czasu na meczu Śląska ze swoimi pociechami właśnie na tym sektorze gdzie czeka nas wiele niespodzianek i atrakcji: maskotki w postaci krecika, pandy czy hipopotamków...chodzące z koszykami pełnymi słodyczy, z których dzieci czerpią garściami. Do atrakcji można zaliczyć malowanie twarzy w barwy rodzimej drużyny, tatuaże, zdjęcia z piłkarzami, grę na konsolach i wiele, wiele innych atrakcji).Szymon zabrał drużynę dzieciaczków do szatni gdzie były przygotowywane do wyjścia na murawę.  My spokojnie czekaliśmy na trybunach na ten moment(pamiętam tylko jak Otuś sobie powtarzał ;" tylko abym wyprowadzał naszych ,tylko abym wyprowadzał naszych). Jest, to ten moment kiedy nasze pociechy wychodzą z tunelu i co? Nasz synek idzie jako pierwszy trzymając za rękę kapitana Śląska Flavio(emocje sięgnęły zenitu a my wzruszeni patrzeliśmy na ten widok z zapartm tchem). Nie da się tego opisać jak robisz dziecku taką przyjemność i sprawiasz, że ten dzień staje się wyjątkowym. Kiedy już wrócił do nas na trybuny zapytaliśmy jak to było czy ładnie się przywitał z kapitanie czy Flavio cos do niego mówił a odpowiedz była następująca ;" było super ale nie bardzo mogłem zrozumieć co mówi Flavio wiec się uśmiechałem" he,he...czad. Dziękujemy raz jeszcze Szymonowi za emocje , wspaniałą


pamiątkę i niezapomniane chwile. Więc do zobaczenia na stadionie :-) W związku z jeszcze nie zaleczona do końca chorobą niestety nie możemy uczestniczyć w półkoloniach Olympic i to już kolejny raz Otusiowi przechodzi koło nosa taka frajda..no cóż nie można nic zrobić. Myślami i sercem jesteśmy z chłopakami i trenerami Olympic Wrocław :-)

 do następnego :-)

sobota, 2 sierpnia 2014

02/08/2014 ... to były przepiękne wakacje :-)

Witajcie,

 długo nas nie było ponieważ najpierw szykowaliśmy się do długo wyczekiwanych wakacji a później od 19/07/2014 do 01/08/2014 na nich byliśmy :-)
 Więc trochę o nich. Byliśmy w przepięknym ośrodku Panorama Morska w Jarosławcu nad polskim morzem.
Mogliśmy tam przebywać ponieważ z subkonta Otusia, które posiada w fundacji "Na ratunek dzieciom z choroba nowotworową" zostały przelane pieniądze za pośrednictwem fundacji do owego senatorium (refundowany jest pobyt dziecka i jednego rodzica).
 To były piękne wakacje. Wspaniały ośrodek, świetne warunki  (jeżeli interesuje Was więcej o tym miejscu można to podglądnąć tutaj : https://www.youtube.com/watch?v=323dUfZcAHg ).
Otinek, był zachwycony. Codzienne granie w piłkę, pływanie w basenie aqua parku( morze bardzo zimne więc kapiele nie były wskazane), tenis, siłownia i oczywiście zabiegi lecznicze.
Piotruś pomimo tego, że  praktycznie najmłodszy z towarzystwa piłkarskiego brylował wśród chłopaków. Oczywiście nie obyło się bez kontuzji i kłótni jak to przy piłce bywa :-)
Zabraknie czasu by wszystko co piękne opisać :-)
Piotruś, nieco kaszlał na wyjeździe na szczęście bez gorączki i teraz po powrocie przypadłość zostałą ale na szczęści kaszel go nie meczy bo jest wyksztuśny.
Mamy nadzieję i tak zrobimy by za ro wrócić w to samo miejsce :-).
Otuś poznał dwóch super kolegów Tymka i Jaśka(mają malutkiego braciszka Antosia), z którymi spędzał każdą wolną i tę mniej wolną chwilę. Nie wiem czy to zbieg okoliczności czy tak Bozia tym pokierowała by nam pokazać i udowodnić, że choroba, którą miłą Piotruś to przeszłość, straszna przeszłość, która już nigdy nie ma prawa i nie może wrócić (strach w nas jednak pozostanie na zawsze ).
Tymek, kolega z wakacji jak się okazało chorował dokładnie na to samo i też leczył się w klinice na Bujwida. Teraz nikt nie powiedziałby, że nasze dzieci tyle wycierpiały i tak ciężko chorowały. Potrzeba nam takich przykładów.
 Teraz przychodzi nam wrócić do codzienności nad czym bardzo ubolewamy ale cóż zrobić takie jest życie i czekamy na wakacje 2015 roku i koniecznie w tym samym miejscu :-)

 do zobaczenia Błaszczaki

czwartek, 3 lipca 2014

03/07/2014...mega szczęśliwy,radosy,pogodny dzień :-)

Witajcie,

 już po nerwach, jest radość, szczęście i miłość. Piotruś ma super wyniki.
Było robione USG, wszystkie organy są w jak najlepszym porządku a serce jak dzwon :-)
Wyniki z krewki wyszły super, czekamy jeszcze na immunoglobuliny zobaczymy jaki jest poziom odporności bo jak wiecie Otusinek często łapie infekcje. Musi to odchorować i tyle.
  Chciałbym teraz móc z Wami wszystkimi bawić się i tańczyć do rana ze szczęścia. Jak wygramy w Totka to zrobimy taka imprę ,że hej :-)
Czekamy teraz jeszcze 2 tygodnie i śmigamy na wakacje na zasłużony wypoczynek by choć trochę się odstresować i odreagować . Będzie przepięknie :-)
 No a w sierpniu będziemy chcieli aby Otuś uczęszczał na półkolonię do szkółki Olympic...
Dzisiaj po wizycie w Klinice, Otuś w nagrodę za dzielną postawę przy pobieraniu krewki , godziny oczekiwania na wyniki i badania rozegrał mecz piłki nożnej z Babcią Basią(wygrał koszyk malinek) i Mamusią. Po południu kochana Siostrzyczka Darusia zabrała naszego mistrza robiąc mu niesamowitą niespodziankę do kina na: "Jak wytresować smoka 2".
To był wspaniały dzień dla wszystkich :-)
Kolejna wizyta w Klinice dopiero w styczniu :-)

 Jesteśmy w kontakcie, dzięki, że jesteście :-)

 Błaszczaki

środa, 2 lipca 2014

..wszyscy trzymamy kciuki 03/07/2014 za Otusia

Witajcie,

 tak szybciutko bo późno (ja i tak raczej spać nie będę). Jutro tj 03/07/2014 Otuś ma badania kontrolne w klinice na Bujwida. Trzymamy wszyscy mocno kciuki aby szybko mu poszło i aby pobranie krewki z żyłki obeszło się przy jak najmniejszym płaczu. NIE PISZĘ O WYNIKACH BO JAK WSZYSCY WIEMY ONE PO PROSTU MUSZĄ BYĆ DOBRE !!!
  Bozia nad nami czuwa, Wy jesteście więc będzie dobrze.
Jutro Otuś jedzie na badania z Mamusią i Babcia Basią a Tatuś będzie czekał na wiadomość w pracy trzymając mocno kciuki.
Nie lubimy za bardzo jeździć do Kliniki ale nie ma co ukrywać to część i kawałek naszego życia. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo chciałbym pomóc tam w murach kliniki tym wszystkim dzieciaczkom, które tak bardzo cierpią. Oddałbym wszystko co możliwe aby nie musiało być takich miejsc aby dzieci nie chorowały, nie one. Staram się to wszystko zrozumieć, pojąć .. nie rozumiem, nie pojmuję ale wierzę i zawsze będę bo bez wiary życie nie miałoby sensu.


pa,pa

wtorek, 24 czerwca 2014

24/06/2014... strach , nerwy

Witajcie,

 niedawno pisaliśmy, że żyjemy już wakacjami , że niebawem mamy wizytę w Klinice, że wszystko jest oki bo Otuś czuje się świetnie  już z 3 tygodnie jak nie chorował.
  Słowa te były wypowiedziane raczej nie w porę bo jest infekcja, jest coś co przyprawiło nas o stresujące i nerwowe godziny.
Całą sobotę Piotruś spędził u Babci Ali, którą wymęczył zabierając ją na podwórko gdzie przy wysokiej temperaturze ganiali za piłką ponad dwie godziny. W niedzielę kiedy wrócił do domu (noc podobnie jak cały dzień spędził u babci Ali i dziadzia Krzysia) skarżył się na delikatny ból w kostce.
Biegał tyle czasu to może nadwyrężył sobie kostkę-tak wtedy myśleliśmy.
 Przyszedł poniedziałek, po szkole Otuś pojechał na trening kiedy wieczorem szykowałem go do kąpieli i mocno przytuliłem, poczułem jak bardzo jest rozpalony i gorący.
Przyszła bardzo wysoka temperatura bo 39,3, nurofen do zbicia temp. pomagał na dwie, trzy godziny i gorączka znowu wracała.
Cała noc nie przespana i znowu te okropne myśli , które zaprzątają głowę :" w sobotę i niedzielę bolała go kostka (staw skokowy), teraz jest wysoka temp. o Boże wtedy było podobnie". Gdyby nie moja żona Anetka nie wiem czy byłbym w stanie normalnie funkcjonować i żyć. Czasami po prostu to wszystko mnie przerasta, brakuje siły, nie chce się żyć".
Zdaje sobie sprawę po krótkim czasie, że  oni wszyscy mnie potrzebują i muszę być dzielny.. nie przychodzi to łatwo ale walczę z sobą a Anetka mi w tym pomaga. Jest mega Kobietą a ja w takich sytuacjach staje się zwykłym mięczakiem.
  Badania krewki wyszły tak sobie .. niby wszystko oki a jednak coś tam jest nie tak. Pojechaliśmy do Pani doktor(lekarz rodzinny), której też do końca wyniki krwi się nie podobały i nakazała aby wrócić do laboratorium by zrobić jeszcze badanie CRP(podwyższone CRP świadczy o tym, że jest stan zapalny w organizmie) oraz pobrać mocz do analizy.
  CRP okazało się podwyższone a w moczu są liczne bakterie,śluz, białko.. ogólnie można to taktować jako infekcję dróg moczowych. Cały dzień na badaniach ale najważniejsze jest to, że to nie to co było mi tak ciężko wyrzucić z głowy.
  2/07/2014 jedziemy do Kliniki na badania kontrolne i wiem, że wszystko musi być dobrze.
  Takie jest to nasze życie w stresie i niepewności, nie wiem czy zdołam się go nauczyć ale kocham je bardzo bo mam takie wspaniałe osoby i rodzinę wokół siebie, z którymi przejdzie się wszystko i wygra z każdą przeciwnością losu a i tam na górze też mamy swoich ludzi, którzy nad nami czuwają. :-)

 trzymajcie się Błaszczaki
 

piątek, 20 czerwca 2014

20/06/2014...niebawem wizyta w Klinice

Witajcie Kochani,

 u nas wszystko dobrze...nie wiem czy to pogoda czy jakiś inny powód ale Otuś od ponad dwóch, ba nawet trzech tygodni cieszy się wyśmienitym zdrowiem :-)
  Chodzi na treningi w szkole na basen i jest super .. tfu, tfu nie ma co zapeszać :-)
Już niebawem bo 2 czy 3-go lipca jedziemy na wizytę kontrolną do kliniki na Bujwida aby pokazać jak świetnie ma się Piotruś. Przejdzie można powiedzieć kompleksowe badania i wracamy do domku.
Byłem ostatnio z Otusiem u lekarza pediatry po skierowanie do kardiologa ponieważ do wizyty w Klinice będzie nam potrzebna właśnie opinia kardiologiczna. Piotruś w trakcie przyjmowania chemii(trwało to około 3 lat) narażony był na wiele skutków ubocznych działania owej terapii. Jak wiecie oprócz tego, że sama chemioterapia ma pomóc dziecku zwalczyć złą chorobę to przy okazji sieje  wielkie spustoszenie w organizmie.
Zapytacie po co kardiolog?  w trakcie leczenia jak i po jego zakończeniu na serduszku Otinia słychać jakieś szmery, które trzeba kontrolować. To są tak zwane szmery przygodne i Anetka mówiła iż lekarze wiedzą o tym i są one nie groźne ale są i trzeba kontrolować(mam nadzieję, że wkrótce znikną) :-(
   My już żyjemy wakacjami i mamy nadzieje, że nasz wyjazd nad polskie morze szybko nastąpi bo to nastąpi już w połowie lipca.
Być może jeszcze  Piotruś skorzysta z półkolonii Olympic w sierpniu ale to już zobaczymy czy finanse nam na to pozwolą :-)
  W okresie wakacyjnym kiedy nie będzie szkoły z pomocą i odsieczą przybędzie do Nas Babcia Basia by opiekować się Otinkiem w momencie kiedy rodzice będą w pracy. Dziękujemy :-)
  Na razie to chyba tyle. Trzymajcie proszę za nas kciuki podczas badania w klinice i poprośmy Bozię by wszystko było oki :-)

 pozdrawiamy , ściskamy  Błaszczaki

wtorek, 3 czerwca 2014

03/06/2014 ... ciągle coś

Witajcie,

 napiszę kilka słów co tam u nas, kilka słów refleksji i takie tam.
   Zauważyłem , że często siadam do napisania czegoś na blogu w momencie kiedy coś się dzieje a mianowicie dopadają Otusia różnego rodzaju wirusy, zachorowania, przeziębienia.
Koniecznie muszę to zmienić i pisać w tych radosnych ,codziennych chwilach.
Wydaje mi się, że  to taki rodzaj ucieczki dla mnie kiedy mam słabe chwile ,wydaje mi się, że nie dam rady wytrzymać i wtedy to piszę o Nas do Was,  prosząc w myślach o wsparcie, modlitwę czy też zwyczajne trzymanie kciuków czy dobre słowo. Każda taka noc , dzień kiedy przychodzi wysoka temperatura to wielkie męczarnie i stres. Czasami nie wiem jak sobie z tym radzić kiedy te złe myśli same nachodzą głowę. Najważniejsza w tych momentach jest Anetka, która jest moją ostoją , największym wsparciem , największą mądrością i rozwagą. Dziękuję Kochana bez Ciebie nie wiem co by się ze mną stało.
  Ogólnie rzecz biorąc wszystko jest dobrze tylko nie możemy się pozbyć częstych zachorowań , które dotykają Otusia. Robiliśmy już chyba wszystkie badania by je wykluczyć albo mieć pojęcie skąd się biorą a mianowicie : badania alergologiczne, wizyty u laryngologów czy to nie aby wina trzeciego migdała. W jednej klinice mówią, że jest oki i migdał jest niewielki to znowu w drugiej, że trzeba go obserwować bo jest powiększony. Już sami nie wiemy czasami co robić. Inne Mamy nas uspokajają i mówią, że ich dzieci mają podobnie a nigdy tak poważnie nie chorowały.
 Chciałbym z tego miejsca podziękować  Babci Basi, która ostatnio przebywała z synkiem  kiedy był chory, ostatnio bo teraz znów zachorował a na zwolnieniu jest z nim Mamusia. Gdyby nie pomoc Babci byłoby ciężko wszystko ogarnąć a pracować trzeba aby życie miało sens i stawało się nieco prostsze. Wiem, że czasami nie ma wyjścia i trzeba być z dzieckiem w domu ale sami wiecie jak praca jest ważna ... tym bardziej wielkie dzięki Babciu Basiu i mam nadzieję ,że kiedy będziesz mogła to nam pomożesz ponownie. Na babcie Alę, która jeszcze pracuje zawodowo na pewno też przyjdzie czas a wiemy, że na nią podobnie zawsze i wszędzie będzie można liczyć tak jak i na Dziadziusów . To chyba pierwsze takie oficjalne, medialne podziękowania dla Dziadków he, he. Bardzo Wam kochani dziękujemy, że Was mamy.
  Otuś , ogólnie to świetne chłopczyk, który uwielbia szkołę i Panią Anię jego wychowawczynię. Ma swoich przyjaciół(jednego szczególnie), przyjaciółki(jedną szczególnie :-) ) , kiedy tylko może chodzi w szkole na basen co uwielbia. Jak już wszyscy wiecie jest fanatykiem sportu a szczególnie piłki nożnej, w którą kopie w ukochanej szkółce mistrzów "Olympic" gdzie prowadzi go ulubiony trener, wychowawca, nauczyciel były kapitan Śląska Wrocław Dariusz Sztylka.
01/06/2014 w dniu dziecka Otuś rozegrał swój pierwszy piłkarski turniej "Olympic Cup", strzelił piękną bramkę i zaliczył efektowne pudło :-)
 Swoją świetną formę i zaangażowanie niestety przypłacił przeziębieniem...ale jak to mówi .. było warto :-)
  Obecnie do końca tygodnia jest w domku bo przyjmuje antybiotyk a ja już dzisiaj  widzę jak  go roznosi bo to żywe sreberko jest :-)
  My obecnie żyjemy już wakacjami, które chcemy spędzić nad polskim morzem i już ich się nie możemy doczekać. To chyba wszystko na dzisiaj ale obiecuję pisać do Was częściej :)

 jeszcze jedno : dziękujemy Sylwii za piękną koszulkę FC Barcelony , która stała się ślicznym prezentem dla naszego synka przywiezionym z tego miasta :-)

 ..uspokajam druga stronę barykady koszulka od Dziadzia Henia Realu Madryt "Ronaldo" też jest cały czas zakładana :-)




buziaki

 pozdrawiamy Błaszczaki

sobota, 19 kwietnia 2014

20/04/2014 ...chorujemy .. święta w domu ;-(

Witajcie,

  na początku chcielibyśmy złożyć Wam najlepsze życzenia świąteczne.
Dużo zdrowia, ciepła i ogólnie ogarniającej miłości.
 My niestety święta spędzamy w domku bo Otuś jest chory: duży katar, kaszel i bolące gardło.
 Wczoraj ból gardła był tak duży, że doprowadzał do płaczu.
Mieliśmy święta spędzić u rodziców ale niestety wczoraj ok .godz. 21/22
Otuś  tak cierpiał ,że musieliśmy jechać na ostry dyżur by mu pomóc.
Skończyło się na antybiotyku i Pani doktor nie pozwoliła w tej fazie rozwoju choroby wychodzić z domu :-( .
   25-go jesteśmy zarejestrowani do Medicusa (laryngolog) aby sprawdzić czy Otuś nie ma trzeciego migdała bo myślimy, że to właśnie on może być przyczyną tak częstych zachorowań . Otuś często łapie infekcje, w nocy chrapie i śpi z otwartą buźką stąd też nasze podejrzenie o migdał.
Już bym tak pragnął by chłopak mógł w końcu normalnie funkcjonować i być regularnie w szkole i na wyczekiwanych treningach.
 Gdy okaże się, że migdałek jest i trzeba go wyciąć czeka nas kolejna wizyta w szpitalu a ja już więcej nie chcę...ale cóż to wszystko dla jego dobra. Przetrwamy wszystko bo my Błaszczaki zwycięzcy jesteśmy i mamy Was :-)
  Pisząc o Was kochani chciałem  tutaj zamieścić pewien opis z feacebooka , który pojawił się kiedy napisałem o chorobie Piotrusia.
Mam nadzieję, że Dawid( Dawid i jego cudowna żona stali się niedawno szczęśliwymi rodzicami i trzymamy za nich kciuki) nie będzie miał mi tego za złe a dla Nas to jedne z najpiękniejszych słów , które zostały o nas powiedziane choć jesteśmy tylko normalną, zwyczajną kochającą się rodzinką. Słowa  te to dla nas zaszczyt a cytuję je  ponieważ po części należą do Was wszystkich, którzy nas wspieracie i z nami jesteście:
 "Bułka (tak mnie nazywają na mieście) :-) trzymamy z dziewczynami za Wasza familie mocno kciuki i pamiętaj ze jesteście dla Nas wzorem do naśladowania. Może i krótko żyje na tym świecie i mało ludzi poznałem ale Ty i Anetka jesteście najdzielniejszymi ludźmi na świecie zaraz po Otusiu:-) 
wesołych świat"
  ...hmmm...można po takich słowach uronić łzę.
Więc pomimo tego, że infekcja "nawiedziła" naszego synka będą to i tak najpiękniejsze święta bo jesteśmy razem.

 pozdrawiamy i do następnego Błaszczaki

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

07/04/2014...kiedy to minie?...

Witajcie,

   pojawiamy się znowu po małej przerwie i napiszemy co tam u nas w chwili obecnej.
  Niestety po dłuższym czasie kiedy cieszyliśmy się zdrowiem i tygodniami bez infekcji, znowu przyszła.
Otuś już w piątek zaczął smarkać i pokasływać ale myśleliśmy , że kiedy weekend spędzi w domku nigdzie nie wychodząc poradzimy sobie i zatrzymamy rozwój choroby.
Rzeczywistość okazała się nieco inna. Kiedy dzisiaj rano Piotruś wstał, praktycznie nie miał jak oddychać bo miał tak "zawalony" nosek, kaszlał i był słabiutki. Zaczął płakać bo bardzo chciał iść do szkoły tym bardziej , że w poniedziałki dzieci mają basen, na który zaczął chodzić i uwielbia tak spędzać czas a do tego poniedziałki należą do szkółki piłkarskiej Olympic.
Kiedy tak płakusiał zapytał Nas patrząc prosto w oczy:" dlaczego Bozia pozwala aby tak często chorował kiedy są tak fajne dni".
Ciężko znaleźć sensowną odpowiedź na takie pytania.
Trzeba było jechać do Pani doktor na kontrolę. Anetka zaproponowała aby przed wizyta u lekarza rodzinnego pojechać do laboratorium na pobranie krewki.
 Na chwile zaniemówiłem bo to wszystko wróciło... wszystkie znaki zapytania, wszystkie spędzone dni w klinice, nerwy i niepokój.
Wiedziałem  , że musi być dobrze bo inaczej być nie może  ale mózg to skomplikowany organ i czasami ciężko za nim nadążyć ponieważ szybko wrzuca nam obrazy, których nie chcemy widzieć a one same napływają.
Oczekiwanie na wyniki, które oczywiście okazały się super poza paroma, które wskazywały na to, że organizm zbroi się do zwalczenia infekcji to też ciężkie momenty...na szczęście to tylko momenty.
  Ciekawe kiedy w końcu zwalczę te myśli i czy w ogóle trak się stanie?
Anetka, teraz będzie przez tydzień opiekowała się naszym bohaterem bo na tę chwilę tak trzeba i nie ma innej możliwości.


I tak to po krótce wygląda.
 

środa, 26 marca 2014

26/03/2014...tak po krótce :-)

Witajcie,

  nie piszemy ostatnio za często bo nie chcemy zanudzać sprawami życia codziennego :-)...chyba, że chcecie wiedzieć wszystko to proszę o opinie :-) he,he
   Otinio, bo też tak jest nazywany nasz synek(trener Darek...to jego powiedzenie),czuje się dobrze aczkolwiek ostatnio miał mocne zapalenie spojówek co zmusiło nas na pozostanie z synkiem w domu przez tydzień.
  Najpierw Tatuś poszedł na 3 dni zwolnienia na dziecko a grafik w pracy Mamusi pozwolił na przejęcie opieki w czwartek i piątek.
Obecnie chodzimy do szkoły i na upragnione treningi. 24 marca, poniedziałek tak się ułożyło, że starszy z Piotrków świętował swoje urodziny a młodszy chcąc mu zrobić wspaniały prezent obiecał sobie, że strzeli bramkę na wspomnianych już zajęciach piłkarskich(dowiedziałem się o tym dzisiaj kiedy szliśmy sobie razem na trening i rozmawialiśmy jak starzy dobrzy kumple). Zauważyłem wielki smutek wyrysowany na twarzy synka właśnie  kiedy zapytałem czy strzelił jakąś bramkę.. odpowiedz ze łzami w oczach brzmiała:... nie... pomimo tego, że miał parę okazji . Kiedy powiedziałem, że najlepsi piłkarze świata jak Messi czy Ronaldo maja też takie dni kiedy nie strzelają bramek  w jakimś stopniu to dopiero przemówiło.
Dzisiaj dostałem upragniony prezent, który był tak ważny dla mojego synka. Wychodząc z sali sportowej widziałem tylko wielki uśmiech, radość i dumę w wypowiedzianym zdaniu : "Tatuś, trzy strzeliłem dla Ciebie. W końcu masz ten prezent". Nic nie powiedziałem, przytuliłem syna z całych sił i ze łzami w oczach obdarzyliśmy się najpiękniejszym uśmiechem jak był tylko możliwy. To wspaniały chłopiec, braciszek i synek a kiedyś duma wszystkich Polaków zainteresowanych piłką nożną he,he :-)
  Oczywiście co by nie robił w życiu i jak będzie chciał nim pokierować i tak zawsze będzie dla Nas najlepszy :-)

 do usłyszenia i pozdrawiamy Was cieplutko :-) Błaszczaki

poniedziałek, 10 marca 2014

10/03/2014 ... jesteśmy, jesteśmy

Witajcie,

 długo się nie odzywaliśmy ale jakoś tak wyszło.
   Jeżeli chodzi o zdrowie Otusia wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Obecnie Piotruś cały czas nieprzerwanie od dwóch tygodni chodzi do szkoły, którą bardzo lubi  i chętnie uczęszcza.
  Sama nauka ale i zajęcia dodatkowe takie jak informatyka czy tańce nie mówiąc o języku angielskim sprawiają mu niesamowita frajdę.
 Jeżeli chodzi o zajęcia piłkarskie to chyba nie ma co wspominać , że to oczko w głowie naszego synka i nic mu tak nie sprawia przyjemności jak bieganie za piłką. Ogólnie to typ fightera, który uwielbia "sypać" bramki.
Jeżeli przychodzi mu stanąć na bramce bo tak też trzeba robi wszystko dla drużyny aby wygrywała ale nie jest to wymarzona pozycja dla niego :-)
Dzisiaj np.: przybiegł po treningu i mówi" tatuś, byłem Kapitanem, strzeliłem trzy bramki a nasza drużyna wygrała wszystkie mecze".
  Opowiada to w ten sposób , że można go słuchać i słuchać, obserwować i obserwować...coś pięknego. Taki to z niego piłkarz i na pewno tak zostanie bo ktoś w końcu musi poprowadzić Polską reprezentację do zwycięstw. :-)


 Jesteśmy w kontakcie :-)

piątek, 14 lutego 2014

13/14 /02/2014...13-tka to nasza ulubiona cyfra :-)

Witamy,


 nie zapeszając Otuś już praktycznie dwa tygodnie bez infekcji.
 Jest się z czego cieszyć bo to znak, że z miesiąca na miesiąc stajemy się bardziej odporni.
  Długo nie pisaliśmy bo też nie chcieliśmy Was zanudzać dniem codziennym bo tutaj wszystko jest w jak najlepszym porządku czyli:
 szkoła ,trening(na dni treningu Otuś zawsze czeka z utęsknieniem , dom...itp.
  Dobrze, malutka wzmianka o szkole...bardzo jest mi zawsze miło kiedy odbieram Piotrusia ze szkoły a Pani Ania chwali naszego mężczyznę, że jest kulturalny , grzeczny i posłuszny ... to bardzo miłe.
  Ostatnio też dzieci z klasy "0" miały super imprezę w postaci balu karnawałowego gdzie Piotruś przeobraził się w postać Batmana :-).
  Od poniedziałku ferie i jeden tydzień będzie spędzony z Mamusią, drugi z Tatusiem :-)
  W poniedziałek  jesteśmy zaproszeni na kolejny bal karnawałowy , który organizuje Fundacja Na Ratunek Dzieciom z chorobą nowotworową przy Klinice na Bujwida.
  Dzieci będą się bawić w klubie muzycznym "Jazzzda" w samym rynku.
Teraz przechodzimy do wydarzenia nad wydarzeniami. Jakiś czas temu można śmiało tak powiedzieć przyjaciel naszej rodziny Szymon Mikołajczak wręczył nam tajemnicze zaproszenia do Multikina w Arkadach na dzień 13-tego na godz. 19;00(stąd też w tytule owa szczęśliwa data, za którą kryje się jeszcze parę przełomowych wydarzeń w naszym życiu).
 Próbowaliśmy jakimś fortelem , podstępem dowiedzieć się czegoś więcej o owym tajemniczym zaproszeniu. Niestety nic z tego nie wychodziło. Miła to ma być niespodzianka i koniec kropka. Otus wpadał na różne pomysły , że to niby będzie bajka o bohaterach lego, to , że znowu jakiś inny tytuł bajkowy. I tak codziennie przez prawie tydzień domysły i zgadywanie co to może być? Nadszedł w końcu sądny dzień. Przed seansem zbierają się ludzie i każda z osób z wymalowanym na twarzy znakiem zapytania...co to może być? Gdzieś zasłyszane, podsłuchane w kuluarach ,że może to być związane cos ze Śląskiem Wrocław..hmmm...dziwne, dzień przed walentynkami... w mediach nic nie wiadomo co to może być za seans ale twardo idziemy. Przed drzwiami do sali dopada nas Pan z kamerą i pyta czy wiemy po co tu jesteśmy i co nas czeka. Otuś odpowiada " myślałem, że spotkamy Waldka Sobotę z kluby ryż.. dosłownie he,he". Pan Waldemar nie schodzi z ust Otusia i jest jego wzorem do naśladowania.
   Jesteśmy na sali, zajmujemy nasze miejsca, reklamy a po nich na ekranie wielkie herb ,wielkiego ŚLĄSKA. Zdaliśmy sobie sprawę, że seans będzie dotyczył właśnie "naszego" klubu i tak też było. Długo by pisać o samej projekcji bo to wspaniała rzecz ale po jej wyświetleniu kiedy już każdy myślał, że powoli rozejdziemy się do domu na wielkim ekranie zostaje pokazane jak ze stadionu na Oporowskiej nasz cały zespół rusza na wycieczkę po Wrocławiu po czym wchodzi na jakieś schody, korytarze, widać , że są w budynku podobnym do naszego kina , w którym obecnie się znajdujemy. Stało się! Cały zespół Śląska Wrocław, piłkarze z trenerami ,sztabem medycznym wchodzą na salę kinową i stają na przeciwko nas...najpierw konsternacja i chwila ciszy a po chwili gromkie brawa! Piękny wieczór spędzony z naszą kochaną drużyną. Zdjęcia z zawodnikami, wręczenie przez nich swoich zdjęć dla kibiców i dzieci, pamiątkowe medale i wejściówki na najbliższy mecz na naszym pięknym stadionie. Otuś stał jak zamurowany, potem nie wiedział gdzie iśc, od kogo zacząć :-)..miał szczęście bo złapał piłkę rzuconą przez Mariusza Pawelca, na której zebrał autografy od całej drużyny :-)..no i te niezapomniane zdjęcia . Wspaniale widzieć syna tak szczęśliwego, uśmiechniętego...coś wspaniałego. Brakuje słów aby dziękować :-)
 Link z imprezy :

 http://www.slaskwroclaw.pl/11766664.dhtml

 i filmik :-) :

 http://www.youtube.com/watch?v=RkH_j6h-y6k&feature=c4-overview&list=UUnThLwEw69ePdS3vLidbDGw

i parę zdjęć : :-)








 
do kolejnego :-)