wtorek, 12 marca 2013

12/03/2013...jutro zabieg :-)

Witam,

 szybko piszę co i jak...mogę napisać nieco bez ładu i składu bo od 72 godzin jesteśmy bez snu...jednak nerwy biorą górę..wiemy,że bedzie dobrze ale zasnąć jest cięzko.
  Dzisiaj pojawiliśmy się o godz.11:00 w klinice...ok.12 zostalismy juz przyjęci na oddział.
  Jestesmy na trójce(tak się nazywa jeden z oddziałów) w sali nr 4.
Na sali leżymy z koleżanką Majusią, które tez walczy z białaczką i w chwili obecnej jest na sterydach . Maja jest z Babcią (bardzo sympatyczna i cepła osoba) a z tego co wiemy wieczorem przyjedzie , któreś z rodziców dziewczynki by być z nią w nocy.:-)
  ..więc już jesteśmy, dzieci sie poznają w większym i mniejszym stponiu(Otuś jest bardzo szarmancki dla swojej nowej koleżanki) i przychodzi ten moment kiedy Pani pielęgniarka prosi nas do gabinetu zabiegowego w celu założenia na rączkę weflonu(motylek).
  Piotrus już wie o co chodzi ...bieducek niechce isc do gabinetu, trzeba wziąc go na rączki robiąc to praktycznie na siłę.
Kiedy już jestesmy gotowi(albo wszystkim nam tak sie wydaje) i zaczynamy przygotowywać rączkę do wkłucia, Piotrus niesamowicie płacze prosi aby go zostawic bo niechce i nieda rączki.Przychodzi dla nas dorosłych najgorsze czyli zrobienie cos wbrew woli małego szkraba. Trzymają go cztery osoby bo tyle potrzeba siły aby przytrzymać Piotrusia(serce sie kraja a łzy same napływaja do oczu).W końcu się udało,igła jest juz w żyle a Piotrus się uspokoił.Sytuacja opanowana..juz nie ma bólu a na buźce zagościł wielki uśmiech.Teraz na rączce nie ma juz motylka a super mocarna wyrzutnia sieci spidermana :-)
  Krewka została zaniesiona do badania. Teraz chwilowo jestem w domu by zdać relacje i zaraz wyruszam ponownie do kliniki,chwilę posiedzę dam buziaki moim skarbom na dobranoc a z rana będę przy nich w wielkiej wierze ;-)
 Punkcja powinna jutro odbyc się ok.godz.10:00 +/- ...

 Wy też badzcie jutro z nami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz